wtorek, 1 stycznia 2013

Peryferia, czyli joisticki itp

Dzisiaj, przypominając sobie "Stare granie" pomyślałem o peryferiach, które towarzyszyły tym emocjonującym momentom.
Ale po kolei.
Przede wszystkim, żeby grać, trzeba było grę jakoś "wgrać". Jak zapewne pamiętacie, najpopularniejszym nośnikiem "gier" były normalne taśmy magnetofonowe. Tak, tak - dzisiejsza młodzież już w zasadzie nie pamięta kaset magnetofonowych, a dla nas to było pierwsze medium przenoszące całkiem spore ilości danych :)
Na takiej taśmie można było zmieścić całkiem pokaźną ilość gier - w przypadku ZX Spectrum to było kilkanaście tytułów na jednej kasecie, w przypadku ATARI to było już tylko kilka (aż do wdrożenia systemu Turbo Bizzard - ale o tym później).
Do komputera ZX Spectrum wystarczyło podłączyć normalny kasetowy magnetofon i po kilku godzinkach spędzonych z mikro śrubokrętem na ustawianiu głowicy, można było się oddać urokom grania.
Taki właśnie sprzęt potrafił transferować gry z kasety do komputera.

W przypadku ATARI magnetofon był dostarczany (najczęściej) wraz z komputerem i był dedykowany do tego zastosowania. Zwykle nie wymagał zabawy z głowicą i działał w miarę pewnie. Gry na ATARI były znacznie bardziej rozbudowane, także czas ich wgrywania też był znacznie dłuższy niż w przypadku ZX Spectrum. Gra na ATARI potrafiła się ładować nawet kilkanaście minut - a często jakieś tupnięcie czy trzaśnięcie drzwiami potrafiło przerwać ten proces.
Pisząc o peryferiach do grania, nie mógłbym pominąć kultowego chyba Joistick`a jakim był QuickShot - ja akuratnie miałem parkę wyśmienitych sterowników QuickShot II.
To był rewelacyjny Joistick, lecz jego wytrzymałość była poddawana bardzo ciężkim próbom - takie pozycje jak River Raid, czy boulder dash potrafiły wykończyć najtwardsze jednostki - w tym także poczciwego QuickShota. Chyba każdy z Was przerabiał scenariusz pt Joistick w ręce, a przyssawki na stole :)
Dodatkowo po intensywnym graniu, wyłamywały się styki w najzwyczajniej, ruch drążka w którąś stronę przestawał przynosić jakiekolwiek efekty. W jednym z moich Joisticków ojciec dorabiał styki z blachy i wtedy stał się on nieśmiertelny :)

Pamiętacie, które gry najbardziej katowały Joisticki ? W/g mnie do czołówki należały napewno:
- Boulder Dash,
- International Karate Championship
- Decathlon
Ciekawe jakie gry wykańczały Wasze Joisticki :)



4 komentarze:

  1. Dość ciekawy blog, chociaż widzę, że od dawna już nie było wpisu. Będzie kontynuowany?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezbędne elementy aby grać stare gry. Ja często czytam https://staregierki.pl dlatego, że zależy mi na tym aby stare gry nigdy nie odeszły. Jakby nie było to są lata naszej młodości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń